Polska i inne kraje na świecie zmagają się z inflacją, ale nie wszystkie wzrosty są sobie równe. Nowe dane pokazują, że ceny w restauracjach rosną znacznie wolniej niż ceny artykułów spożywczych, co oznacza, że teraz wyjście do restauracji może być lepszym rozwiązaniem niż gotowanie posiłków we własnej kuchni.
W zeszłym miesiącu ceny konsumpcyjne w USA wzrosły o 13,1 proc. rok do roku w sklepach spożywczych, ale tylko o 7,6 proc. w restauracjach, podał w poniedziałek The Wall Street Journal. Ta różnica, jak zauważono w danych Departamentu Pracy, jest największą różnicą inflacyjną między nimi od lat 70. XX wieku.
Chociaż ceny w restauracjach wciąż rosną, jest to mniejszy wzrost niż to, co wielu widzi na rachunkach ze sklepu spożywczego. Te koszty artykułów spożywczych rosły o 10 procent lub więcej rocznie od marca, według WSJ, największy skok odnotowany przez Departament Pracy od 1981 roku przez czynniki takie jak wojna na Ukrainie i słaba produkcja, stwierdził w gazecie ekonomista Paul Ashworth. „W ostatnich miesiącach mieliśmy idealną burzę” – powiedział. Oczywiście zdarzają się przypadki, gdy ceny surowców spadają, ale restauracje wciąż pobierają za nie więcej niż w przeszłości.
Tymczasem restauracje odnotowują wzrost kosztów głównie ze względu na wzrost cen pracy. Ale ponieważ ten skok nie jest tak duży, jak ten, który występuje w sklepach spożywczych, niektóre duże restauracje sieciowe promują swoje posiłki jako świetne oferty w okresie wysokiej inflacji.
Pomimo niższych wzrostów kosztów, jedzenie poza domem jest nadal znacznie droższe niż gotowanie w domu. Koszty pracy, czynsz i inne wydatki składają się na końcowy rachunek za obiad, podczas gdy te czynniki pojawiają się mniej – jeśli w ogóle – w domu. Mimo to wielu domowych kucharzy doświadcza prawdziwego szoku związanego z cenówkami, kiedy idą do sklepu spożywczego.