Miejsce wybrane na niedzielne spotkanie ze znajomymi trochę z przypadku. Choć nie ukrywam, że bywając w tamtych okolicach, czyli ścisłym centrum Warszawy Cud Miód wpadał mi oko z powodu letniego ogródka. Rezerwacja zrobiona bezproblemowo przez telefon, choć bez możliwości dokonania rezerwacji miejsc w ogródku 3 godziny przez przyjściem. Oczywiście z uwagi na lokalizację mogą być trudności z zaparkowaniem samochodu, ale jak przyjedziesz na rowerze tych problemów nie będzie.
[Recenzja pisana na dwie głowy]
Po zajęciu miejsca w ogródku pierwszym spostrzeżeniem był niestety hałas nieustanie jeżdżących pojazdów oraz nieprzyjemny zapach z miejskiej kanalizacji… na szczęście co jakiś czas smród znikał. Całość jest do przeżycia, ale warto mieć na to baczenie zajmując miejsce w letnim ogródku.
Obsługiwał nas miły i kontaktowy kelner, który potrafił doradzić i pożartować. Nadto potrafił też doradzić. Co do obsługi nie mam żadnych zastrzeżeń.
Spis treści
Jedzenie
Na początek podano zielone i czarne oliwki z cytryną oraz pieczywem. Oliwki były świetne (zwłaszcza czarne), do tego świeża bagietka i można było dostać namiastki orgazmu w ustach, przed daniem głównym rzecz jasna.
Ja zdecydowałem się na tatar (46 zł), który najczęściej traktuję jako test danego miejsca. Niestety tatar w Cud Miód był zwyczajnie słaby. Był suchy, niewyrobiony, nieprzyprawiony, faktura mięsa przypominała metkę i podobnie się ciągnęła. Całkowicie przeciętne dodatki – smętny grzybek, mazaj z ostrej musztardy, kawał suszone pomidora, grubo porąbana cebula i modne ostatnio kiełki. Danie absolutnie niewarte uwagi oraz tych pieniędzy. Na szczęście w przeciwieństwie do Dock19 by Mateusz Gessler w Cud Miód nie żałują chleba i masła… 😉
Drugim daniem była jagnięcina z ratatuj i puree z miętą (74 zł). Drugie danie było już naprawdę niezłe. Jagnięcina była dobrze przyrządzona, soczysta i nieźle doprawiona. Mięso bez problemu odchodziło od kości mimo, że żeberka pochodziły z lekko rachitycznego jagniątka – tak pomyślałem, gdy zobaczyłem wielkość kotlecików. Jedynym minusem był niewyczyszczony grill na którym przygotowano mięso, takie rzeczy nie powinny się przydarzyć w porządnej restauracji. Ratatuj z chorizo i puree były świetne! Mimo, że w puree mięty nie wyczułem to jego aksamitna struktura i nienarzucający się smak idealnie pasował do ratatuj ze smakowo wyraźnym chorizo. Jeśli chodzi o dodatki do jagnięciny to nie mam żadnych zastrzeżeń.
Podsumowując
Cud Miód nie rzuciło mnie na kolana, a skiepszczonego tatara im raczej nie wybaczę. Tak samo jako brudnego grilla (mimo, że ten fakt wpłynął minimalnie na smak mięsa) bo takie rzeczy nie powinny się zdarzyć w szanującej się restauracji. Zewnętrzy ogródek jest przyjemny mimo uciążliwości, które wynikają z lokalizacji w centrum Warszawy. Jeśli chodzi o jagnięcinę to polecam, obsługa na duży plus, cała reszta zawiodła.
By: M
Do Cud Miód przyciągnęła mnie karta. Menu jest na tyle bogate (a przy tym spójne), że każdy znajdzie coś dla siebie.
Obsługa
W tym zakresie restauracja reprezentuje godne standardy. Kelner był profesjonalny (doskonale znał kartę), a przy tym miły i nienachalnie zabawny. Zapunktował również na koniec, ale o tym później ..
Kuchnia
Tu moje wrażenia znacznie opadły. Na pierwszy raz w tym lokalu wybrałam klasyki, na przystawkę zamówiłam carpaccio z polędwicy wołowej, na danie główne – pastę.
Co do carpaccio (46 zł), z jednej strony nie mogę powiedzieć, by mięso było złej jakości, z drugiej natomiast już wiem, że w Cud Miód nigdy nie powtórzę tego wyboru. Dlaczego? Otóż to danie było po prostu nijakie, bez wyrazu i smaku, jałowe mięso, brak przypraw, dwa kapary, ćwiartka suszonego pomidora i parmezan, który wcale nie był tym słynnym Parmigiano Reggiano – nie czuć było ani jego pikantności ani lekko owocowej nuty. Jednym słowem nuda. Oczywiście Włosi w kuchni wyznają zasadę „mniej znaczy więcej”, niemniej danie musi mieć choć minimalny wyraz i smak, czego jednak nie można powiedzieć o carpaccio z Cud Miód.
Co do pasty, chyba trafiłam z deszczu pod rynnę, wybierając „Pasta di Pollo”. Nie wiem, czy kucharz miał zły dzień, czy po prostu zapomniał o przyprawach. To danie, tak jak powyższe było kompletnie bez smaku, miałam wrażenie, że jadłam makaron polany śmietaną i oliwą, bo kurczaka (nota bene również totalnie nieprzyprawionego) było tyle co kot napłakał … Ostatecznie tego dania nie zjadłam, bo po prostu mi nie smakowało i tu pozytywnie zaskoczył mnie kelner, który spojrzał na mój talerz i poinformował, że mam prawo (a właściwie mój gentleman ma prawo ;-)) odliczyć to danie od rachunku. Tym akcentem muszę stwierdzić, że obsługa zachęciła mnie bym dała Cud Miód jeszcze jedną szansę, a że jestem człowiekiem wielkiej wiary, na pewno w najbliższych tygodniach odwiedzę ten lokal, przekonać się, jak to jest z ich smakami!
By: A
Ocena restauracji Cud Miód
Plusy
- Jagnięcina (mimo brudnego grilla)
- Obsługa
Minusy
- Dramatyczny tatar
- Uliczne zapachy docierające do ogródka
-
Jedzenie6
-
Lokal5
-
Obsługa8
-
Cena / Jakość6